Ja i szynszyla. Albo raczej szynszyla i ja.

Dzisiaj nie miałam na nic pomysłu, zdjęcie zrobiłam z rozpędu, dopiero jak zobaczyłam to stwierdziłam, a co mi tam, pokażę :) Głównym bohaterem zdjęcia jest moja szynszyla Tosia :) Tosia ma jakieś 1,5 roku mieszka w klatce z dwoma siostrzyczkami, jedną prawdziwą, a drugą doszywaną :) Ogólnie wszystkie trzy są strasznymi rozrabiakami i głównym powodem, że prawie na każdym moim zdjęciu na podłodze jest pełno siana. Po prostu nocą je rozrzucają, a ja zdjęcia robię rano :)

Kolejnych zaległych trzy...

Ostatni nie potrafię być systematyczna i wklejać każdorazowo zdjęć. Przez te zmiany pogodowe jestem jakoś wykończona i może dlatego. Ale za to dzisiaj trzy na raz :)



Dwa zaległe...

 Stwierdziłam, że buty zostawię i .. od razu mogłam użyć, gdyż wczoraj było chłodniej, a jutro szykuje się kolejne ochłodzenie... Nie żebym się cieszyła na zimę ;)



Moje nowe nabytki...

Dzisiaj mieliśmy urlop i postaraliśmy się żeby spędzić go bardziej wyjątkowo.. ale o tym w następnym poście.
Dzisiaj i wczoraj nabyłam kilka nowych rzeczy i z jedną z nich mam pewne wątpliwości.

Od jakiegoś czasu "chodziły za mną" buty aż Luke (mój luby) nie kazał mi ich kupić :). No i wczoraj stało się, a dzisiaj taka pogoda... I zastanawiam się, czy warto je zatrzymać, czy oddać. Na taką pogodę? Chyba jest już za ciepło... Czy ktoś może mi coś doradzić? Zostawić/oddać? :)

(śmieci na podłodze są związane z moimi szynszylami, które narozsypywały siano, którego nie zdążyłam jeszcze odkurzyć)



Kolejnym nabytkiem był żakiet w TK Maxx za.... 27 zł.... Dawno nie byłam tak szczęśliwa mogąc coś tak tanio w tak fajnym sklepie kupić :) Przy okazji widać buty :)



Dzisiaj w SH kupiłam czarną kurtkę i bluzkę w cekiny. Tę drugą muszę trochę zwęzić i będzie w sam raz ... by świecić w pracy ;)



I kilka drobniejszych rzeczy:



A dzisiaj tak wyglądałam :)



Gdy nie wiem, które zdjęcie wkleić... [a tak w ogóle - nie pasują mi buty]

... wklejam wszystkie :) Czasami trudno wybrać to jedno jedyne, na którym jakoś wyglądam ;) A tak na poważnie to czasem warto zastanowić się przed wyjściem niż potem żałować, że się czegoś nie dobrało... Nic mnie tak nie denerwuje jak źle dobrane buty do ubrania.
Dzisiaj miałam bad-fitted-shoes-day.

I dopadł mnie fryzjer :)

Jak większości wiadomo, co pewien stały określony okres czasu należy się wybrać do fryzjera. U mnie jest to 1,5 miesiąca. Obiecałam sobie już dawno temu, że będę przestrzegała tego czasu, nie żałowała czasu ani pieniędzy na odświeżenie swoich włosów i jak na razie obietnicy dotrzymuję :) Oprócz tego, że włosy są w dużo lepszej formie jest jeszcze kilka innych plusów systematycznego chodzenia do fryzjera: lubię gdy nie muszę nic mówić, a fryzjerka do mnie "Asieńko, tak jak zwykle?". I o to właśnie chodzi :)
Poniższe zdjęcie zrobiłam sobie przed chwilą, gdyż mój luby poszedł zwiedzać nowootwartą siłownię tuż przez ulicę. Ale myślę, że widać jak super się układają. Szkoda, że po umyciu już tak nie będzie ;p.



Poniżej zdjęcie z dzisiejszego ranka. Miałam coś w stylu bad-hair day, a raczej I-don't-care-I-am-going-to-the-hairdresser-tonight day :) Ale za to kolejna chustka z wyprzedaży ;)

I jeszcze jedno! Nigdy nie dajcie się fotografować z góry jak ja się dałam. Wygląda kiepsko :D



Mój setny post.

Jeeej, to mój setny post :)
Mój nowy sweter, który już wcześniej zaprezentowałam i chustka, jedna z tych wyprzedażowych (jeszcze mam z 5 - więc będzie o czym pisać).
U babci na imienino-urodzinach byłam, prezent zakupiłam. Dla zainteresowanych: różowa bluzka koszulowa i komplet perfum z dezodorantem. Ponoć się podoba ;) Było fajnie bo odwiedziłam znowu kota :)

Dostałam wypłatę, więc kupiłam nowy sweter.. :)

Tak jak w tytule. Ale miało być zupełnie inaczej. Moją misją było znalezienie prezentu na babci siedemdziesiąte urodziny. Chodziłam zdesperowana od sklepu do sklepu, aż nie zaszłam do TK Maxx. No i znalazłam coś ładnego, z tą różnicą, że dla mnie, a nie dla babci :( Sweterek mi się bardzo spodobał, szczególnie, że jego wielkie guziki są zrobione z grubej masy perłowej.
Do piątku muszę coś kupić babci, a ja nie wiem, co :(



Zaległe kilka...

Dziękuję wszystkim, którzy mieli jakieś zdanie na post wcześniej zadaną  dyskusję. Ja również uważam, że nic nie powinno być usprawiedliwieniem od umycia siebie i włosów :) A makijaż to jak już kto uważa, ja bym i tego nie odpuściła :)






Taki mały temat do dyskusji, gdyby ktoś chciał...

Będąc u kosmetyczki, o której w poprzednim poście pisałam zaczęłyśmy rozmawiać na różne tematy. W pewnym momencie padł temat dzieci kontra dbanie o siebie. Jak na razie dzieci nie posiadam więc jak to jest, mogę jedynie dowiadywać się od innych. Mam w pracy koleżankę, która po kilka dni z rzędu chodzi w tych samych ubraniach, na włosach jej czasem można by już usmażyć dość sporą ilość frytek, a na twarzy wątpię, by chociaż krem był... Kiedyś delikatnie zagadnięta z oburzeniem odpowiedziała, że jak to! Ona ma dwójkę dzieci i kiedy niby ma się malować i ładnie ubierać. Woli pospać15 minut dłużej niż zrobić sobie makijaż Kiedyś mają spotkanie służbowe postanowiła się nico odmienić i pomalować oraz ubrać porządniej. Wyglądał prześlicznie... Czy naprawdę tak to jest? Gdy mamy dzieci nasz wygląd, zadbanie schodzi na drugi plan?
Moja rozmówczyni twierdziła, że ona też ma malutkiego dzieciaka a ma czas i na włosy, i na makijaż, i na ubrania... Mam nadzieję, że to nie jest reguła, jak zachowuje się koleżanka z pracy, ponieważ perspektywa dzieci powoduje w takim razie u mnie mieszane uczucia...

A na koniec zdjęcie, by blog przykładnie ubraniowym był :)




Related posts

 
MOBILE